Homecoming to takie amerykańskie rozpoczęcie roku szkolnego lub akademickiego. Odbywa się zwykle pod koniec września albo na początku października. Nie ma transmisji przemówienia ministra edukacji, jest za to tailgating-czyli wielkie żarcie na parkingu przy stadionie, no i, na wyżej wzmiankowanym stadionie, mecz futbolu. Sa też wybory Króla i Królowej, budki z żarciem i piciem wzdłuż Main Street ( o ile miasteczko takową dysponuje), no i parada na tejże Main Street. Uczestnicy parady ciskają garściami cukierków w rozentuzjazmowane dzieci, które to dzieci zbierają słodycze do plastikowych torebek zanim rzeczone słodycze przemienią się w miazgę pod kołami samochodów. Ujrzeć można pana burmistrza wraz z małżonką, szefa lokalnej policji i straży pożarnej, grupy sportowe, muzyczne i teatralne działąjące w miasteczku i okolicach a także skautów, skautki, zuchy i zuchenki, miłośników starych zabytkowych samochodów lub innych dziwnych rzeczy. Po paradzie idzie się jeść a potem na mecz. Tego samego lub następnego dnia jest wielka zabawa, czasem z prawdziwym big bandem przygrywajacym do tańca.
W miasteczku Grove City jest i liceum i college. Krasnoludek Puzonista będzie zaraz dął w swój instrument.
Na Main Street już zbierają się ludzie. W ogóle to w większości miasteczek zawsze jest Main Street czyli ul. Główna, a przyległe uliczki zwą się Walnut, Chestnut, Oak, itp, czyli Orzechowa, Kasztanowa, Dębowa. Pozostałe uliczki są po prostu ponumerowane: Pierwsza, Druga i tak dalej :)
Oho, słychać już pierwszą orkiestrę:
A tu jakiś zabytek na kółkach:
A tu następny, zapewne duma i radość miejscowych strażaków :)
Grzeczny, cierpliwy piesek czeka sobie wraz ze swoją panią.
Nadjeżdża Szmaragdowy Gród z papieru. Znaczy się, będą wystawiać Czarnoksiężnika z Krainy Oz.
Niestety, Czarownica zwiała mi z kadru :)
Ludzie siedzą sobie i patrzą, restauracje i sklepiki pootwierane a ich właścicieli przepełnia nadzieja na dobry dzień handlu:
Zaraz nadejdą kolejne orkiestry.
Gorąco, choć to już pażdziernik. Młodzież grająca jest czerwona i ocieka potem spod tych górniczych cylinderków.
A tymczasem nadjeżdżają inne dziwne pojazdy:
I grupa szacownych jubilatów, która urządziła sobie zlot klasowy:
I już zaraz będą "nasi" :
No i już. Nie zostajemy na meczu a ponieważ nie zgłodnieliśmy na tyle, żeby odwiedzić którąś z lokalnych jadłodajni, to zabieramy Krasnoludka Puzonistę ze szkolnego parkingu i ruszamy do domku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz