Wysoko nad wodą latały rybołowy a nad lasem bardzo pospolite w Pennsylwanii jastrzębie i sępy indycze.
Nad kępami nawłoci, chabrów i ostów roiło się od motyli i pszczół. Wszystko przyjemnie pachniało jakby miodem i może nawet jakiś anyżem czy czymś innym, ziołowo i świeżo, pomimo bagien i mokradeł. Dopłynęliśmy do końca zatoki do małej metalowej tamy a potem już trzeba było już wracać. Gdzieś w jakimś kościółku nad brzegiem jeziora ludzie śpiewali gospel, a jakby się człowiek zatrzymał i wytężył słuch, to mógłby nawet usłyszeć o czym pastor mówi na kazaniu.
I see you have goldenrod too. :)
OdpowiedzUsuńWhat a beautiful post. Some of the pictures remind me of the Wisconsin River. Those butterflies are so lovely.
Yes, we have goldenrod!
UsuńI googled the Wisconsin River and it looks like a nice place for summer paddling!