poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Hibiskus bagienny

W niedzielę pojechaliśmy do parku stanowego Moraine nad Jeziorem Arthur. Po dwóch tygodniach siedzenia w domu z bolącym uchem liczyłam na jakąś godzinkę spokojnego machania wiosłem na czymś co po amerykańsku zwie się płaska woda :) Ale woda nie była wcale płaska! Była ona mocno pomarszczona i wyboista. Po jeziorze wte i wewte śmigały żaglówki, deski z żaglem i katamarany. Przed południem na jeziorze odbyły się regaty i jeszcze zbierano wielkie dmuchane boje oznaczające punkty trasy. Mały Krasnoludek nie był zachwycony wiatrem ani falami i darł się wniebogłosy: głupia woda, głupie fale, głupi wiatr!!!
Biedaczek! Jakoś musiał przetrwać.
W wielu miejscach wzdłuż brzegu można było zobaczyć zarośla utworzone z jakichś  wysokich chwiejących się na wietrze roślin, pokrytych dużymi różowymi kwiatami.
Właśnie przed chwilą sprawdziłam w wyszukiwarce kwiatów pensylwańskich-to hibiskus bagienny.






Na cichszej, osłoniętej od wiatru wzgórzami części jeziora, przy brzegu, w płytkich zatoczkach zainstalowali się amatorzy rybołówstwa, w tym także czapla siwa, ale nie udało się jej sportretować. Dostojnie uniosła się w powietrze gdy przepływaliśmy obok, ominęła naszą grupkę łagodnym łukiem po czym spokojnie wróciła na swoje stanowisko łowieckie :)
Tu właśnie widać tę "płaską" część jeziora. Na wyboistej nie dało się robić zdjęć :) i trzeba było uważać,
żeby nie wpaść pod żaglówkę.


A tu już prawie wpływamy do przystani:


No i pech, bo pozostałe zdjęcia znad tego jeziora przepadły w zepsutym laptopie!


2 komentarze:

  1. Ale może dysk się uchował i one na tym dysku są? Całe i zdrowe? Te zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jerzy właśnie ma się w pracy popytać o pożyczenie odpowiedniego urządzonka. Poprzedni komp rozwaliłam osobiście (niewłaściwym podejściem do energii elektrycznej,gniazdek, wtyczek, itp :|) i nie zostało na nim KOMPLETNIE NIC!!!

      Usuń