sobota, 7 października 2017

W Karolinie Południowej...

....było ciepło. A nawet bardzo ciepło.

Najmniejszy Krasnoludek i ja zajmowaliśmy sie głównie dogłębnym rozważaniem tego zjawiska:

...o matko ale gorąco...
....nie mogę wytrzymać jest za goraco...
....ratunku, zaraz wykituje, jest tak GORĄCO>>>>>!!!$$$%%%^^##@@!!!!!!!!

Tylko Drogi Mąż nadawał sie do tamtejszego klimatu.

Brzydko jednakowoż to tam nie było, co to to nie....












W lesie rosły liczne grzyby, niejadalne niestety, a tak by się zjadło z cebulką:



Ale żółwik znalazł sobie coś smacznego i nietrującego:



A tu pazie królowej chłodzą się i nawadniają:



No i tak to było w tej Karolinie Południowej, w zeszłym roku na dodatek.

2 komentarze:

  1. Ale fajnie! Jezuniu - jak fajnie! To jak już wyraziłam zachwyt, to teraz powiem tak: po pierwsze - primo: jak Wam było za gorąco, to przecież mogliście moczyć cały czas w tyłki w dostępnych akwenach. Po drugie: każdy grzyb jest jadalny, ale większość jest jadalna tylko raz - tak mówią - boję się sprawdzić ;D Po trzecie: o matko Marto, jak Ci zazdroszczę dziko spotkań z żółwikiem i paziami - też tak chcę!

    OdpowiedzUsuń