Najmniejszy Krasnoludek i ja zajmowaliśmy sie głównie dogłębnym rozważaniem tego zjawiska:
...o matko ale gorąco...
....nie mogę wytrzymać jest za goraco...
....ratunku, zaraz wykituje, jest tak GORĄCO>>>>>!!!$$$%%%^^##@@!!!!!!!!
Tylko Drogi Mąż nadawał sie do tamtejszego klimatu.
Brzydko jednakowoż to tam nie było, co to to nie....
W lesie rosły liczne grzyby, niejadalne niestety, a tak by się zjadło z cebulką:
Ale żółwik znalazł sobie coś smacznego i nietrującego:
A tu pazie królowej chłodzą się i nawadniają:
No i tak to było w tej Karolinie Południowej, w zeszłym roku na dodatek.
Ale fajnie! Jezuniu - jak fajnie! To jak już wyraziłam zachwyt, to teraz powiem tak: po pierwsze - primo: jak Wam było za gorąco, to przecież mogliście moczyć cały czas w tyłki w dostępnych akwenach. Po drugie: każdy grzyb jest jadalny, ale większość jest jadalna tylko raz - tak mówią - boję się sprawdzić ;D Po trzecie: o matko Marto, jak Ci zazdroszczę dziko spotkań z żółwikiem i paziami - też tak chcę!
OdpowiedzUsuńHolidayPalace
OdpowiedzUsuń